Zanim zostajesz rodzicem, myślisz sobie „Boże, jak ja sobie poradzę z tymi chorobami, szczepieniami, wstawaniem w nocy, karmieniem piersią, nawałem, brakiem pokarmu, ząbkowaniem” itp. Kiedy jakoś radzisz sobie z powyższymi aspektami macierzyństwa/tacierzyństwa, pojawia się problem z zasypianiem. Są dzieci, które odłożone do łóżeczka bez problemu same zasypiają, są takie które wystarczy chwilę pobujać i odłożyć, ale są też takie demony, które bez piersi nie zasną, albo takie, które musisz głaskać 60 minut, zanim zmoże je sen, albo takie, które muszą czuć zapach swojej mamy z odległości 1 cm. Ale spokojnie! Mądre głowy naukowców wymyśliły kilka sposobów, jak sobie poradzić z maluchem, który niekoniecznie chce iść spać wieczorową porą.

Przeczytaj: https://dzielnicarodzica.pl/pierwszy-dzien-przedszkolu/

Nauka samodzielnego zasypiania, czy jest dobra dla naszych dzieci?

Od kilku lat panuje trend, aby uczyć dzieci samodzielnego zasypiania. Najlepiej zaczynać od pierwszych dni życia, aby dziecko przypadkiem nie przyzwyczaiło się do zapachu, ciepła i dotyku ciała mamy czy taty. Tylko czy taki trening, to naprawdę dobra rzecz dla naszych dzieci?
Od wieków dzieci spały z rodzicami, bo tak było wygodnie, dobrze i bezpiecznie dla wszystkich. Wszystkie gatunki naczelnych również śpią ze swoimi małymi, tylko człowiek wymyślił, że dziecko powinno nie dość, że zasypiać w swoim łóżku i pokoju, ale w dodatku powinno to robić samo.
Neuropsychologia, również jest na niebowiem naukowcy, badający pracę dziecięcego mózgu i organizmu, odkryli:<

  • że poziom hormonu stresu – kortyzolu – we krwi płaczącego dziecka rośnie i nie opada nawet jeśli dziecko przestanie już płakać w samotności,
  • że może on być na tyle wysoki, że uszkadza obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć i regulację emocji,
  • że małe dzieci nie potrafią się same uspokajać, ponieważ obszary mózgu odpowiedzialne za powstawanie emocji i za ich kontrolę nie mają między sobą żadnych połączeń,
  • że wreszcie obraz mózgu dziecka płaczącego w samotności i dziecka odczuwającego fizyczny ból niczym się od siebie nie różnią.

W ciągu dnia kilkumiesięczne dzieci mają mnóstwo zajęć i aktywności, nauka jedzenia, drzemka, zmiany pieluszek, zabawy z mamą, spacery, próby podnoszenia główki, siadania, raczkowania. Często po prostu „bawią się” same. Wieczór i noc to taki moment spokoju i wyciszenia, kiedy maluch może przytulić się do mamy, poczuć jej zapach i spokojnie zasnąć w jej ramionach, aktywności dnia nie zawsze na to pozwalają. I my, próbując nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania w wieku kilku miesięcy czy roku odbieramy ten spokój i sobie i dziecku. Czy warto?
Podstawą rozwoju ludzkiego dziecka jest bezpieczne i ufne przywiązanie do swojego opiekuna. Dorosły zapewnia dziecku poczucie bezpieczeństwa, reguluje jego emocje, zaspokaja potrzeby, reaguje na sygnały ze strony dziecka. Stanowi też wzór do naśladowania i model przyszłych relacji społecznych oraz bezpieczną bazę, z której można coraz śmielej wyruszać w świat. Trening zasypiania w formie tzw. kontrolowanego płaczu jest według mnie metodą, która burzy to ufne przywiązanie i naraża dziecko na niepotrzebny stres. Trening, to można zrobić na siłowni, a nie z dzieckiem podczas wieczornego rytuału zasypiania.

Metoda zasypiania 3-5-7

Dość kontrowersyjna metoda zasypiania, bo polega na zostawianiu malca samego w łóżeczku najpierw na jedną, potem kolejno: na trzy, pięć, siedem minut (w następne dni jeszcze dłużej). Nawet jeśli malec rozpaczliwie płacze, należy konsekwentnie odmierzać czas, po którym można na chwilkę wejść do sypialni swojego płaczącego dziecka. Według autora, po tygodniowym stosowaniu tej metody szkrab zasypia samodzielnie w łóżeczku. Trzeba jednak być konsekwentnym i nie brać dziecka ani na ręce, ani do łóżka rodziców.

Metoda Tracy Hogg

Twórczyni doradza odłożenie dziecka do łóżeczka jeszcze zanim zaśnie i pozostanie przy nim. Jeśli malec zacznie płakać, można pogłaskać go po głowie, zaśpiewać kołysankę albo wziąć je na ręce i utulić, a następnie z powrotem odłożyć. Należy te czynności powtarzać w kółko, aż malec zaśnie – sam, w łóżeczku. Według Tracy Hogg, aby malec nauczył się samodzielnie zasypiać, musi mieć zapewniony stały rytm dnia i domowe, niezmienne rytuały.

Medota dr Karpa

Autor „Najszczęśliwszego niemowlęcia w okolicy” raczej nie odkrywa niczego nowego, bo mówi o metodzie 5 S (spowijanie, ssanie, szuszenie szszszszsz, układanie na boku, kołysanie), znanej przez wszystkie mamy i położne. Dr Karp radzi, aby dużo przytulać dziecko, poleca ciasne owijanie niemowlęcia kocem (czyli tzw. spowijanie) i ssanie smoczka, podpowiada też, że małe dzieci łatwiej zasypiają, kiedy słuchają np. rozstrojonego radia, włączonej suszarki albo cichego mruczenia mamy.

Metoda Searsów – rodzicielstwo bliskości

Książka „Zasypianie bez płaczu” Williama i Marthy Sears  całkowicie zrywa z koncepcją wypłakiwania się dziecka przed snem. Autorzy poradnika są przekonani, że takie metody psują relacje między dzieckiem a rodzicami. Zamiast metody kontrolowanego płaczu proponują dokładne obserwowanie maluszka i poznanie przyczyn jego kłopotów z zasypianiem. Autorzy podkreślają zalety spania z dzieckiem. Według nich rodzinne łóżko to świetne wyjście i dla rodziców (mają szansę wysypiać się), i dla maleństwa (może czuć bliskość mamy).
Przeczytaj: https://kulturalnyplaczabaw.pl/niemowle-w-domu-czyli-wszystko-co/

Metoda zasypiania – Odłóż i wyjdź

Jest teoria, że dziecko, które ma zaspokojone wszystkie potrzebny, czyli jest nakarmione, napojone i przewinięte należy odłożyć do łóżeczka, powiedzieć „dobranoc, słodkich snów” i wyjść. W tej metodzie rodzic nie wraca do płaczącego dziecka, dziecko zasypia najczęściej ze zmęczenia, żalu, smutku i bezsilności.

Co ja myślę o tych metodach?

  • Metodę „Odłóż i wyjdź” uważam za chorą. Najpierw rodzic reaguje na płacz dziecka w ciągu dnia, przytula, bawi się, całuje, jest blisko, a kiedy przychodzi noc, to maluch zostaje sam. Czy to jest normalne?
  • Metoda 3-5-7 to klasyczne warunkowanie, takie jak Pawłow stosował na swoim psie. Tak narodziła się psychologia behawioralna. Jako rodzic nie zastosowałabym tej metody na żadnym członku rodziny, na żadnej osobie którą kocham, nie zrobiłabym tego własnemu dziecku.
  • Metoda z nurtu rodzicielstwa bliskości szkód raczej nie przyniesie, ale pewnie nie będzie odpowiednia dla każdego. Przyznam, że do tej pory ją stosowałam, ale ostatnio mały nie daje nam pospać, więc szukamy innego rozwiązania. 
  • Metoda Tracy Hogg jest łagodną odmianą 3-5-7. Dla dziecka jest z pewnością mniej stresująca niż pierwowzór, ale rodzic musi wykazać się dużą cierpliwością, bo sekwencja podnieś-odłóż będzie na w początkowej fazie powtarzana wielokrotnie.
  • Metoda 5S Dr Karpa jest dość instynktownie stosowana przez rodziców. Szuszenie czy spowijanie warto stosować również w przypadku pozostałych metod. Ja próbowałam ją wprowadzić, ale przyznam, że w pełni się nie udało, być może dlatego, że mój maluch był już „za stary” np. na spowijanie. Obecnie korzystam z niektórych elementów tj. kołysanie i włączanie białego szumu. Często też głaszczę po plecach czy główce i zazwyczaj po 10-15 minutach Leon zasypia.

Odradzam kurczowe trzymanie się jednej metody, jeśli dziecko buntuje się, to nie służy to ani jemu, ani rodzicom. Każdy prędzej czy później znajdzie sposób na swojego maluszka, czasem trzeba tylko wypróbować więcej opcji.

Sprawdź: https://aleks.com.pl/rajstopy-leginsy-ciazowe-zwrocic-uwage/